BieganieMaratony 2015 - 2018

Las Vegas (2018) finisz maratonu maratonów

Bieg w Las Vegas kończył serię trzech maratonów w trzy kolejne niedziele w trzech różnych miastach. Po Waszyngtonie i Nowym Jorku bieg w Las Vegas okazał się najmnieszym (ok 3 tys. finiszujących w maratonie), jedynym odbywającym sie wieczorem, jedynym połączonym z biegami na innych dystansach i żeby to nie Las Vegas to trochę … nudnym w drugiej części trasy.

Po doświadczeniach organizatorów z wcześniejszych lat, kiedy na czas maratonu potrafiły być wysokie temperatury (w końcu Nevada) start odbywa się późnym popołudniem aby biec już w szarówce i zakończyć się wieczorem. Ma to swoje plusy i minusy.

Niesamowitym przeżyciem jest start w półmroku kiedy świecą już wszystkie neony miasta. Przebiegnięcie się jedną z najsłynniejszych ulic świata ze wszystkimi światowej sławy kasynami położonymi wzdłuż trasy robi naprawdę wielkie wrażenie. Organizatorzy chwalą się że maraton w Las Vegas jest jedyną imprezą prywatną w mieście, która ma zezwolenie na zamknięcie ruchu samochodowego na głównej ulicy. Z drugiej strony druga część trasy przebiega obrzeżami miasta a ponieważ jest to już wieczór stąd przy skąpym świetle z latarni ulicznych odnosi się wrażenie ponurości, co jest zupełnie w sprzeczności z tym czego się spodziewamy będąc w światowej stolicy hazardu i ślubów.

Najgorszy moment trasy był wtedy kiedy dla „nadrobienia kilometrów”, trasa była wytyczona na otwartym, słabo oświetlonym, dużym placu gdzie biegło się wytyczonymi taśmami ścieżkami. Ponieważ to było po 30 kilometrze to zmęczenie i brak energetycznych bodźców zewnętrznych powodowały duży spadek emocji. Na szczęście do mety nie było już tak daleko. Na mecie po otrzymaniu wyjątkowej urody medalu dalsza część nocy została poświęcona … hazardowi 😉